Cytat #31 – Bliźnięta Estebancito i Maru (Agustina Bazterrica „Wyborny trup”)

Z ulicy dobiega odgłos kroków, wchodzą jego siostrzeńcy.

Siostrzeńcy są bliźniętami. Tak naprawdę to siostrzeniec i siostrzenica. Prawie w ogóle nie mówią, a kiedy muszą się z sobą porozumieć, robią to szeptem, wymieniając zaszyfrowane sekrety i niedopowiedzenia. On obserwuje tę dwójkę, jakby była dziwnym zwierzęciem złożonym z dwóch części – oddzielnych, ale obdarzonych jednym wspólnym umysłem. Jego siostra uparcie nazywa ich „dziećmi”, podczas gdy wszyscy inni mówią o nich „bliźnięta”. (…)

– Cześć, wujku Marquitos.

Mówią to jednocześnie, mechanicznie, naśladując roboty. Powstrzymują śmiech, widać to po ich oczach. Patrzą na niego bez mrugania, czekając na jego reakcję. Ale on siada na krześle i nalewa sobie wody, nie zwracając na nich uwagi. (…)

Siostrzeniec i siostrzenica nie są identyczni, ale ich hermetyczna, zdeterminowana jedność robi na nim nienawistne wrażenie. Zduplikowane nieświadome gesty, takie samo spojrzenie, milczące porozumienie sprawiają, że człowiek czuje się przy nich nieswojo. On wie, że tych dwoje ma sekretny język, coś, o czym jego siostra przypuszczalnie nawet nie ma pojęcia. Te słowa, które mogą zrozumieć tylko oni dwoje, są dla innych obce, niepojęte, nie do rozgryzienia. Również dzieci jego siostry są frazesem: „złowieszcze bliźnięta”. (…)

Bliźnięta jedzą cynadry specjalne marynowane w cytrynie i ziołach z ziemniakami po prowansalsku i groszkiem. Zjadają mięso ze smakiem, popatrując na niego ciekawie. Chłopiec, Estebancito, pokazuje jakiś gest dziewczynce, Maru. Zawsze go bawi myśl o tym, jakim katastrofalnym problemem byłyby dla jego siostry bliźnięta jednopłciowe. Nadać dzieciom imiona rodziców to jak z góry odebrać im tożsamość, naznaczyć, do kogo należą.

Bliźniaki śmieją się, wymieniają sygnały, szepczą. Oboje mają brudne, przetłuszczone włosy.

– Dzieci, proszę was, jemy obiad z wujkiem. Gdzie wasze maniery? Uzgodniliśmy z tatą, że przy stole nie szepczemy, rozmawiamy jak dorośli, prawda?

Estebancito zerka na niego z błyskiem w oku, błyskiem pełnym słów jak las połamanych drzew i milczących wichur. Ale nie on się odzywa, tylko Maru:

– Zgadujemy, jaki smak będzie miał wujek Marquitos.

*

Agustina Bazterrica, Wyborny trup, Wydawnictwo MOVA, Białystok 2021, s. 130-133.

Dodaj komentarz